Minął kolejny miesiąc mojej walki o lepszą wersje siebie. Muszę przyznać, że jestem z siebie bardzo zadowolona:) jak na domowe treningi, z minimalnym sprzętem i zerowym doświadczeniem, bez profesjonalnego wsparcia i rad specjalistów - dałam radę. I JESTEM Z SIEBIE DUMNA! :) Myślę, że efekty nie są zbyt spektakularne przede wszystkim przez dietę, bo mimo, że odżywiam się zdrowo i regularnie to nie obliczam bilansu kalorycznego ani zawartości białek, tłuszczy i węgli w posiłkach.
Wiadomo chyba wszystkim, że aż 70% naszego sukcesu w dążeniu do wymarzonej figury to właśnie dieta. Na początku moich starań o lepszy wygląd dużo czytałam na temat redukcji, pozbywania się i spalania tłuszczu. Dzięki zastosowaniu się do kilku prostych zasad i konsekwentnie wykonywanym treningom po miesiącu na centymetrze zauważyłam upragnione kilka centymetrów mniej (-6cm w talii i -7cm na linii pępka). Wydaje się: "to TYLKO 6cm". Wierz mi: dla mnie to były kilometry. Litry wylanego potu, zmiana nawyków żywieniowych (to chyba najcięższe) i ciągłe dosłowne zmuszanie się do podniesienia tyłka z kanapy. Właśnie pierwszy miesiąc był milowym krokiem. Zobaczyłam, że SIĘ DA. I że JA TEŻ MOGĘ. Nie znałam ani jednej dziewczyny/ kobiety, która miała wyrzeźbione ciało, ćwiczyła lub choćby biegała. Oglądałam inspiracje na instagramie i facebooku i zastanawiałam się, czy to jest naprawdę możliwe, żeby tak wyglądać. Przez 9 miesięcy dopadały mnie mniejsze i większe wzloty i upadki, chwile zwątpienia i całkowitej DEMOTYWACJI. Ale nigdy się nie poddałam. Siedziałam na słuchawce i marudziłam do telefonu: że mi się nie chce, że to nic nie daje, że nie ma efektów, że boli, że mam dość i chcę piwo i kebaba. Wtedy głos po drugiej stronie mówił: "Przyjeżdżam w piątek po pracy i w weekend będziesz odpoczywać. A teraz przestań miałczeć i zapierd***" Część z Was pewnie pomyśli, że jak tak można się odzywać do swojej kobiety. Na mnie nic innego by nie zadziałało ;) moja największa siła i motywacja - mój chłopak.
Następnego posta poświęcę mojemu odżywianiu dotychczasowym oraz moich żywieniowych planach. Bądźcie silni i nigdy, przenigdy się nie poddawajcie.
Buziaki ;**
Jakie świetne ciałko! Zakochałam się <3
OdpowiedzUsuńOj takie słowa od chłopaka na pewno motywują. ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowita przemiana! Gratulacje, wyglądasz świetnie :)
OdpowiedzUsuńO mamo jakie ciałko :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem osiągnęłaś naprawdę wiele! Podziwiam <3 bardzo mnie zmotywowałaś
OdpowiedzUsuńCudowne efekty - oboje świetnie wyglądacie! Wsparcie jakie otrzymujesz od swojego Faceta jest chyba największym motywatorem :) POWODZENIA!
OdpowiedzUsuńDla mnie taki wynik w centymetrach to nadal kilometry ;) A Tobie gratuluję i myślę, że to wszystko to już nie tylko walka o lepszą wersję siebie, ale pomału przeradza się to też w wspaniały nawyk :)
OdpowiedzUsuńPiękna metamorfoza! Możesz być z siebie bardzo dumna! Dałaś sobie świetnie radę!!!! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję przemiany i progressu i trzymam kciuki za Twoje dalej :)
OdpowiedzUsuń